Bardzo często słyszę od moich podopiecznych, że nie pojawią / nie pojawili się na wizycie kontrolnej, bo nie mieli czasu na dietę i totalnie im nie szło. Z jednej strony chce się powiedzieć, że przecież „dieta to styl życia” i można nie mieć czasu na trening, ale na dietę? Przecież jeść coś i tak musisz! I oczywiście tkwi w tym sporo prawdy, ale jednak trzymanie się diety wymaga pewnego nakładu czasu i pracy. Przygotowanie obiadu zawsze będzie bardziej czasochłonne niż podjechanie pod McDrive czy odgrzanie pizzy z Biedronki. Są jednak na to sposoby i właśnie nimi chcę się dzisiaj podzielić we wpisie.
Po pierwsze – co to znaczy „trzymać dietę”?
Warto zacząć od jednej prozaicznej rzeczy… A mianowicie – co to dla Ciebie znaczy być na diecie? Czy to według Ciebie jest droga przez mękę, spędzanie wielu godzin w kuchni i przygotowywanie skomplikowanych potraw? Jeżeli tak, to czas zmienić dietę i dietetyka! Dla wielu osób zjedzenie czegoś spoza planu = NAWALIŁAM! I tutaj powinna wkraść się autoedukacja odnośnie tego, co jest naprawdę ważne. Na diecie trzeba nauczyć się iść na kompromisy, trzeba być elastycznym i czasami przestać wymagać od siebie pracy na 100%. Tego staram się właśnie uczyć podopiecznych – na pewno będę o tym mówiła w najbliższym projekcie FORMA NA LATA! Szczegóły podam już wkrótce, ale jeżeli nie chcesz ich przegapić, to zapisz się koniecznie na newsletter: KLIK.
Co to znaczy być elastycznym na diecie?
Przed przystąpieniem do diety trzeba sobie zdać sprawę z tego, że nie damy rady cały czas działać na 100%. Życie czasami rzuca kłody pod nogi pod postacią nieprzewidzianych zdarzeń, wyjazdów, spotkań, natłoku obowiązków i problemów w pracy. W tym momencie nie można mieć zero – jedynkowego podejścia, wg którego na dietę jest czas tylko wtedy… kiedy jest czas. Jeżeli nie znajdziesz ani chwili na to, żeby przygotować sobie danie z planu żywieniowego, to szukaj innego dobrego rozwiązania. Co to może być?
- Gotowce z popularnych dyskontów – na moim Instagramie znajdziesz sporo inspiracji
- Mega proste dania, które przygotujesz w dosłownie kilka minut, np. owsianka na jogurcie czy kanapki
- Zamówienie sobie czegoś z restauracji czy wyjście do restauracji – uważam jednak, że to najmniej rozsądne rozwiązanie, bo czas na to poświęcony możesz spożytkować na przygotowanie sobie czegoś samodzielnie.
Jak ułatwić sobie stosowanie diety?
Co jeżeli trzymanie się diety sprawia nam frajdę i chcemy to robić, ale brakuje nam patentów na to, żeby ułatwić to zadanie? Jestem w pełni świadoma tego, że nie każdego dnia mamy czas na ugotowanie obiadu czy przygotowanie sobie wykwintnej kolacji. Dlatego w swoich dietach stosuję sposoby, które mogą pomóc w przygotowywaniu posiłków. Oto one:
- Gotowanie na zapas i jedzenie 2 dni z rzędu tego samego obiadu.
- Mrożenie dań lub wekowanie – chociażby bigos skitrany w szafce czy zamrożone pulpeciki, które wystarczy rano wyjąć z zamrażarki.
- Planowanie tego, co chcemy zjeść i kupowanie konkretnie tych produktów. Codzienne dokupywanie niezbędnych składników nie dość, że zabiera sporo czasu, to rodzi dodatkowo frustrację, że „wiecznie czegoś brakuje”. Poza tym, jeżeli planujemy sobie menu na następny dzień, to nie tracimy czasu na szukanie czegoś do jedzenia i mamy większą kontrolę nad ilością spożywanych kalorii.
- Gotowanie w tygodniu bardzo prostych rzeczy i rezerwowanie sobie skomplikowanych przepisów na weekendy czy inne okazje, kiedy mamy czas eksperymentować w kuchni.
- Posiadanie w domu zawsze kilku składników, z których można wyczarować coś sensownego, np. jakiś nabiał, strączki w puszkach, półprodukty, mrożone warzywa itd. To jest naprawdę fajna opcja awaryjna, kiedy brakuje nam czasu na przygotowanie czegoś samodzielnie.
Ostatecznie dobrym rozwiązaniem dla wyjątkowo zapracowanych mogą być gotowe produkty w proszku imitujące posiłek, tzw. Soylenty. W Polsce funkcjonuje kilka firm, które wypuściły wiele produktów na rynek i aktualnie jest dużo większy wybór niż jeszcze kilka lat temu. Z doświadczenia wiem, że niejednokrotnie taki koktajl schowany w samochodzie może pomóc ludziom przetrwać dzień (a przynajmniej korek na autostradzie!).
To jak to jest z tym czasem u Ciebie?
Pamiętaj, że czas może być faktycznie wymówką odnośnie stosowania diety – ale naprawdę można sobie poradzić, nawet w zapracowany dzień! Zawsze lepiej trochę obniżyć oczekiwania wobec siebie na kilka cięższych dni i nie wymagać stuprocentowej skuteczności, niż porywać się z motyką na słońce czyli samodzielnie przygotowaną lasagne przy nadgodzinach albo 10-składnikową sałatkę, gdy powieki opadają ze zmęczenia. Kanapki, owsianki, niektóre gotowce czy zamrożone danie mogą być świetnym remedium przy niedoczasie i mogą nam uratować dzień oraz poczucie własnej sprawczości!